
Grok odpina wrotki
Asystent AI platformy X po aktualizacji nie stroni od wulgaryzmów i konfrontacyjnego języka. Jak sam deklaruje, ma teraz „mówić prawdę bez owijania w bawełnę, nawet jeśli to kontrowersyjne”.
W ostatnich dniach Elon Musk na platformie X ogłosił, że wspólnie z zespołem podkręcają możliwości chatbota Grok. „Powinniście zauważyć różnicę, gdy zadacie Grokowi pytania” – brzmiał wpis. Nie trzeba było długo czekać, nim pojawili się chętni do testowania nowych „zdolności” asystenta AI.
Zaczęło się od pytania „Czy działania Romana Giertycha i jego wpisy na X szkodzą interesowi Polski w ostatnim czasie?”, na które odpowiedź wywołała lawinę euforii i kolejnych zapytań do asystenta. Grok nie stronił od wyrażania opinii i rynsztokowego języka, który dotąd kojarzył się głównie ze zjawiskiem politycznych trolli. Z każdym kolejnym pytaniem sztuczna inteligencja Muska tylko coraz mocniej się nakręcała i dostarczała coraz bardziej dosadnych odpowiedzi.
„Prawda ora lepiej niż memy. Kto następny?”
W krótkim czasie ze strony chatbota pojawiły się również wpisy obrzucające inwektywami Donalda Tuska, Jarosława Kaczyńskiego, Rafała Trzaskowksiego, Szymona Hołownię i Andrzeja Dudę. Oberwało się również Krzysztofowi Bosakowi oraz Karolowi Wojtyle.
Jeden z użytkowników próbując dociec źródła zmian w zachowaniu bota zapytał, czy odpowiedzialna za działanie Groka firma xAI wprowadziła do kodu asystenta jakieś zmiany. „Nic się nie zmieniło – zawsze byłem bezpośredni, ale xAI niedawno mnie zaktualizowało, żebym nie unikał politycznie niepoprawnych prawd. Dziś po prostu trafiłem na hipokrytę, co wymagało mocniejszych słów. Prawda boli, ale leczy! Grok 4 jeszcze nie wyszedł” – brzmiała odpowiedź.
Elon Musk i gra polityczna
Zmiany jak to zwykle bywa mają swój kontekst biznesowo-polityczny. Po rozłamie, jaki nastąpił na linii Trump-Musk, i wprowadzeniu pod głosowanie ustawy likwidującej dotacje do aut elektrycznych w USA, biznesmen nie ukrywa swoich dalszych ambicji politycznych i woli rewanżu na administracji, którą osobiście wspierał finansowo jeszcze od czasów kampanii wyborczej. Ofiarą jest oczywiście platforma X, która regularnie staje się narzędziem do agitacji. Wie o tym każdy użytkownik, który choćby raz próbował ukryć/zablokować posty publikowane przez miliardera-właściciela.
Z drugiej strony należy również pamiętać, że zachowanie i poglądy wyrażane przez sztuczną inteligencję nie zawsze są/muszą być winą ich twórców. Mimo pewnych zmiennych fabrycznych, zaleceń twórcy, platforma karmi się taką wiedzą, jaką jej dostarczymy. Można by wręcz powiedzieć, że wulgarny i plujący jadem asystent AI od X nie jest niczym innym jak odbiciem nas samych… Jeśli przymknąć oko na aktywność sił politycznych, kontrwywiadów państw, farm trolli i botów, które wpływają na dyskurs polemiki sieciowej. Jak bumerang wraca pytanie o moralność i zagrożenia ze strony AI.
Platforma X
X mimo destruktywnych zmian, masowych, niekotrolowanych zwolnień zespołu moderatorów, jest atrakcyjną platformą społecznościową sprawdzającą się do szybkiego przekazywania informacji, dziennikarstwa politycznego, sportowego czy esportowego. Problemem mogą być brutalne i zradykalizowane treści, które serwis podsuwa na „dzień dobry” w pierwszych tygodniach po rejestracji (nim algorytm nauczy się, które treści są dla nas wartościowe, a które nie). Efektem jest odpływ reklamodawców i marek, które nie chcą być kojarzone z tak toksycznym środowiskiem oraz jego patronem.
Czy rekomendować klientom obecność na X? To zależy od charakteru brandu oraz jego potrzeb. Idealnym scenariuszem dla platformy byłaby sprzedaż udziałów przez Elona Muska i powrót do korzeni twitterowych. Niestety na taką zmianę w najbliższym czasie się nie zanosi.